Jutro mija kolejna rocznica śmierci księcia Józefa Poniatowskiego w ostatnim dniu Bitwy Narodów pod Lipskiem w październiku 1813 r. Dlatego też przypominamy piękny medal wydany w setną rocznicę tego wydarzenia, autorstwa wybitnego rzeźbiarza i medaliera Konstantego Laszczki. Ukazał się on staraniem „Straży polskiej” w Krakowie, a jego emisja sfinansowana została dzięki subwencji miasta. Zamówiony u Laszczki medal wykonała wiedeńska firma braci Schneider. Wybito 300 egzemplarzy brązowych (jak prezentowany na fotografii), 50 srebrnych i dwa złote.
- Awers medalu
- Rewers medalu
Śmierć księcia Józefa, wodza naczelnego armii Księstwa Warszawskiego, przeszła do narodowej legendy. Wizerunki skaczącego konno w nurty Elstery księcia, odzianego w generalski mundur, w ułańskiej czapce i z nieodłączną burką na ramionach, są powszechnie znane. Rzeczywistość była jednak mniej romantyczna. 19 października 1813, po trzech dniach krwawych zmagań, było już wiadomo, że bitwa z połączonymi siłami rosyjskimi, pruskimi i austriackimi, wspieranymi przez kontyngent szwedzki, jest przegrana. Resztkom armii Napoleona, w tym VIII korpusowi pod rozkazami księcia Józefa, pozostawał jedynie odwrót w kierunku Funkenburgbruecke na Elsterze. Od rana ocalałe polskie pułki, odpierając kolejne natarcia rosyjskiej piechoty i jazdy, wycofywały się z zajmowanych pozycji na południe od Lipska w kierunku północno-zachodnim – ku zbawczemu mostowi. Eskortę naczelnego wodza tworzył pluton krakusów i szwadron kirasjerów z 14 pułku jazdy, razem ok. 180 kawalerzystów. Most został jednak wysadzony przez francuskich saperów zanim dotarli do niego polscy jeźdźcy. Pozostało im jedynie forsowanie rzeki wpław. Książę Józef, ciężko ranny w rękę w pierwszym dniu bitwy, chwiał się w siodle, podtrzymywany przez adiutantów. Miał na sobie granatowy generalski frak i kapelusz stosowany, wyróżniała go jedynie sławna burka zarzucona na ramionach. Pierwsza próba przeprawy nie powiodła się – na brzegu pod księciem zabito konia. Natychmiast podano następnego, na którym półprzytomny książę drugi raz usiłował przepłynąć rzekę. Nurt był tego jesiennego dnia silny. Książę, a także jego adiutant Hipolit Blechamps utonęli. Nie wiadomo, czy rzeczywiście ostatnie słowa Księcia brzmiały „Bóg powierzył mi honor Polaków, Bogu go tylko oddam”. Pasują one jednak wyjątkowo do tego najbardziej romantycznego z polskich bohaterów narodowych.
Przypuszcza się, że do śmierci naczelnego polskiego wodza nieświadomie przyczynili się krakusi z jego eskorty. Krakusi to formacja lekkiej jazdy, utworzona po kampanii rosyjskiej z chłopskich rekrutów na terenie Księstwa. Francuscy saperzy, widząc zbliżających się jeźdźców, odzianych w opończe z kapturami i uzbrojonych w lance bez proporczyków, wzięli ich za rosyjskich kozaków i podpalili lonty…
Prezentowany medal pochodzi z kolekcji Działu Numizmatycznego i nosi sygnaturę G.813.