W latach 1939— 1945 ważną rolę w dziejach naszego kraju odegrała prasa podziemna. Oddzielne miejsce wśród wydawnictw podziemnych zajmują czasopisma satyryczne. To właśnie satyra, kpina z okupanta była ważną bronią psychologiczną, która równocześnie pomagała w najbardziej trudnych momentach, była skuteczną bronią w walce z beznadziejnością i strachem. Humor i satyra pojawiający się w różnych formach na terenach okupowanej Polski były zjawiskiem jedynym i niepowtarzalnym w skali całej Europy, ponieważ tylko w Polsce, oprócz wydawanych w podziemiu książek, biuletynów i pism politycznych, informacyjnych, literackich, nastąpił wysyp konspiracyjnych czasopism satyrycznych. Twórcy pism satyrycznych, autorzy rysunków, dowcipów i anegdot traktowali humor jako formę samoobrony. Prasa podziemna nie mogła oczywiście dotrzeć do wszystkich, ale forma fraszki, dowcipu przekazywana była z ust do ust.
Anna Jachnina, autorka piosenki „Siekiera, motyka…” w „Biuletynie Informacyjnym”, tak pisała o humorze jako metodzie walki z okupantem: „Niemcy byli stale w napięciu, dowcip podważał ich pewność siebie, poczucie wyższości. A im większe były ucisk i terror, tym dosadniejsza stawała się satyra. To był bezpiecznik, mechanizm samoobrony.”
Rysunki były po prostu jedną z form walki. Doprowadzały do wściekłości Niemców, a za taki, satyryczny rysunek można było stracić życie. Jak udało się ustalić w okresie okupacji ukazało się 20 pism satyrycznych. Z tego w Warszawie 11, po 3 w Krakowie i Lwowie, po jednym zaś w Pruszkowie oraz na terenie Sandomierza i Tarnobrzegu. W ossolińskim zbiorze czasopism znajduje się 8 tytułów czasopism satyrycznych, w tym 6 podarowanych przez profesora Władysława Bartoszewskiego.
Pierwszym nielegalnym pismem satyrycznym wydanym w Warszawie był „Biały Koń” z podtytułem: „pismo satyryczne”, którego pierwszy numer ukazał się w czerwcu 1940 r. jako inicjatywa indywidualna, redagował je literat i publicysta Stanisław Czosnowski, do wybuchu wojny sekretarza Sejmu RP. Na egzemplarzu brak numeracji i daty. Pismo wydane w formie maszynopisu powielanego. W październiku 1940 r., pojawia się pismo „Lipa”, z charakterystycznym podtytułem: „wesołe pismo wychodzi w Polsce w dniach grozy”. Wydawcą była grupa „Godziemba” Kazimierza Gorzkowskiego, szefa kolportażu najpierw SZP, następnie ZWZ a redaktorem Andrzej Kobyłecki; wśród współpracowników byli m.in. T. Hollender i L. Staff. W grudniu 1940 „Lipa” połączyła się z jedynym numerem satyrycznej „Szpilki”, i ukazywała się pod redakcją Stanisława Tomaszewskiego pseudonim „Miedza”. Od nr 6 z 1941podtytuł: kwitnie co dwa tygodnie. Pierwszy numer „Lipy” zawierał wyłącznie artykuły satyryczne. W wydaniu drugim pojawiły się już ilustracje odbijające w humorystyczny sposób prozę życia pod okupacją. Pismo do końca marca 1941 r. wychodziło pod redakcją Stanisława Tomaszewskiego . „Szpilka” to jednodniówka raczej niż pismo periodyczne. Jedyny numer ukazał się w grudniu 1940 r. ilustrowany rysunkami Stanisława Tomaszewskiego, rysownika, plastyka, grafika. Według bibliografii wydawała grupa związana ze Związkiem Czynu Zbrojnego. w tym samym roku pismo połączyło się z tytułem „Lipa”.
4 września 1943 ukazuje się pierwszy numer satyrycznego pisma „Moskit”: tygodnik satyryczny. Było to pismo ilustrowane, powielane i związane z dziennikiem „Demokrata”, ponieważ pierwsze satyryczne utwory prezentowane były jako kolumna dziennika i redagowane przez ten sam zespół. Redaktorem był Grzegorz Załęski (pracownik Delegatury Rządu na Kraj, następnie Komendy Głównej Armii Krajowej), kierownikiem graficznym Andrzej Will (malarz, grafik, rysownik), a rysowali wszyscy rysownicy „Demokraty”. Teksty pisali: Ryszard Dobrowolski, Aleksander Maliszewski, Tomasz Hollender, Tadeusz Zelenay, Stanisław Kowalczyk, Jerzy Wyszomirski. Ukazało się 7 numerów, ostatni…. w 1944.
W pierwszym numerze „Moskita” jest niesamowity rysunek na okładce. Jezus w środku prowadzony przez Hitlera i niemieckiego żołnierza z podpisem „Gott Mit Uns” (nawiązującym do hasła na niemieckich pasach wojskowych)
W lipcu/sierpniu 1943 wychodzi „Luźna Kartka” dodatek literacko-satyryczny miesięcznika „Zachodnia Straż Rzeczypospolitej”. Pismo było drukowane w Warszawie, w Departamencie Informacji Delegatury Rządu na Kraj, w formie wąskich pasków papieru, bo taki format najlepiej było przenosić na odległe tereny Śląska i Wielkopolski, np. w cholewie buta. Łącznie ukazało się 7 numerów, ostatni datowany na luty 1944. Czasopismo nie miało numeracji tylko oznaczenie miesięcy. W styczniu 1944 pojawiło się motto: „Dobry żart jest jak lekka żołnierska piosenka: krzepi ducha i dodaje siły w marszu.”W Warszawie ukazał się najprawdopodobniej jeden numer mało znanego tytułu „Kometa”: pisma humorystycznego, oznaczonego jako: R. 1, nr 1 (styczeń [19]44).Według bibliografii wydawnictwo Inicjatywy indywidualnej.
W Krakowie ukazywało się od 7 listopada 1943 do 30 kwietnia 1944 pismo „Na Ucho”: tygodnik satyryczno-humorystyczny redagowane przez Jerzego Szewczyka ps. „Szarzyński” , harcerza Szarych Szeregów, poety. Za ilustracje odpowiedzialny był Jerzy Wirth-plastyk, karykaturzysta. Teksty satyryczne przygotowywał i zatwierdzał Eugeniusz Kolanko, poeta konspiracyjny i satyryk, organizator Szarych Szeregów. Pismo współpracowało z AK i Szarymi Szeregami. Zamieszczano w nim fraszki i wierszyki podpisane pseudonimami „Bard”, „Szarzyński”, „Sulima”, „Janusz”. Pismo używało haseł: „Na Ucho” to deser czytelnika prasy podziemnej” i „My możemy kpić ze wszystkich-wszyscy tylko z nas”. Redaktorzy przedstawiali Niemców jako groźnych i głupich. Z małej litery pisano imiona i nazwiska osób narodowości niemieckiej. W ten sposób umniejszano ich znaczenie, negowano ich poczynania, sprawiając jednocześnie, że w oczach społeczeństwa byli oni mniej groźni, a przez to walka z okupantem na nowo nabierała sensu. Żywot pisma zakończył się nagle, cała redakcja pisma została aresztowana przez gestapo.
Na łamach lwowskiego czasopisma „Sowizdrzał”, w jednym z artykułów stwierdzono, że: w toczącej się wojnie z hitleryzmem jednym z rodzajów broni jest […]humor, który […]leczy cudownie”. Częstotliwość „Sowizdrzała” określano w podtytule: w nr 1 „pojawia się jak chce i kiedy chce”, w nr 2 „wychodzi jak chce i kiedy chce”. Czasopismo ukazywało się od nr 1 z dopiskiem Wielkanoc 1943 do 3 marca 1946 i w tym ostatnim numerze pojawia się Lwów jako miejsce wydania. Czasopismo na ostatniej stronie miało wydrukowanego lwa z herbem Lwowa i kryptonimem L.W.N. (Lwowskie Wydawnictwo Narodowe). Wydawaniu czasopisma satyrycznego patronowało Stronnictwo Narodowe. Wydawców określano jako „Grupę literatów”. Wg J. Jarowieckiego pismo redagowane było przez Magdalenę Lukasównę- związana z harcerstwem, współpracująca również z lwowskim „Słowem Polskim” i Zbigniewa Nowosada-aktora, reżysera, żołnierza Narodowej Organizacji Wojskowej i AK, rysunki Bronisława Leszczyńskiego.
Oczywiście humor i satyra gościły również w innych pismach, np. w „Demokracie”(1943-1944; sygn. 985.931)-tu miały całą szóstą stronę. W nr z 10 VIII 1943 znajdujemy utwór „Uśmiech Warszawy”, którego autorem jest Tadeusz Hollender ps. Tomasz Wiatraczny, oto fragment”
„Wbrew szubienicom, mordom i krzyżom,
Wbrew mocy, która podbiła świat,
Wielka Warszawo, polski Paryżu,
Śmiech w ruinach kwitnie jak kwiat.
Bo ten zwycięży, kto się śmieje,
Rozpacz to dzisiaj okropny grzech,
Dla tych, co zawsze mieli nadzieję,
Brzmi twój przekorny zwycięski śmiech.”
Na okładce „Biuletynu Informacyjnego” nr 43 jest Hitler w walonkach i wiersz:
„Głucho wszędzie… zimno wszędzie
Co to będzie? Co to będzie?
Front się wali, Rzesza pali
Precz z niewolą – słychać w dali”
Ten numer ukazał się w listopadzie 1942 roku, kiedy Niemcy zaczęli przegrywać na wschodnim froncie.