Na terenie wyzwolonej w 1944 r. części ziem polskich już 25 września ukazał się w Lublinie krótko wydawany, zaangażowany politycznie, agitacyjny (rozprawiający się z opcją londyńską i przedstawiający nowy, zideologizowany program pozytywny), pierwszy w Polsce Ludowej satyryczny tygodnik „Stańczyk” z podtytułem: dobry żart tynfa wart.
Redakcja „Stańczyka” była redakcją w pewnym sensie wędrowną, ponieważ nie miała stałego lokalu. Materiały do druku i nadesłane korespondencje znajdowały się w oficerskiej torbie redaktora naczelnego Leona Pasternaka, a spotkania odbywały się często w redakcji „Odrodzenia” lub lokalu Związku Artystów Plastyków. W wyzwolonym Lublinie znalazło się wielu satyryków, m. in. Janusz Minkiewicz, Stanisław Jerzy Lec, Jan Huszcza, Artur Sandauer. Nie brakowało też dobrych rysowników: Jerzy Zaruba, Ignacy Witz, Karol Baraniecki, Henryk Tomaszewski. Jako karykaturzysta debiutował również Zbigniew Lengren.
Według redaktora naczelnego „Stańczyk” nie był pismem humorystycznym, lecz satyrycznym i na pierwszy plan wysuwała się satyra polityczna. Przedmiotem satyry byli przede wszystkim wodzowie III Rzeszy, nieufnie nastawiona do Związku Radzieckiego emigracja i ten odłam polskiego społeczeństwa, który nie akceptował przemian społeczno-politycznych na terenach wyzwolonych. W czasopiśmie znalazł się też „zwykły” humor, krótkie wiersze prezentujące w krzywym zwierciadle sylwetki literatów, takich jak Adam Ważyk, Leon Pasternak, Janina Broniewska i Julian Przyboś. Ten ostatni doczekał się fraszki:
Chciałbym widzieć ktosia,
Który pojmie wiersz Przybosia.
Stałą kolumną pisma była „Skarbnica satyry polskiej”, na łamach której przypominano Tadeusza Boya Żeleńskiego, Jana Lemańskiego, Benedykta Hertza, Ignacego Krasickiego, Cypriana Kamila Norwida.
„Stańczyk” został zamknięty pod koniec października po wydrukowaniu zaledwie pięciu numerów. Powodem było ponoć zamieszczenie satyrycznego wierszyka Janusza Minkiewicza skierowanego przeciwko Osóbce-Morawskiemu, a wyrażającego założenia programowe redakcji:
Panie!
Ugryź się pan w jęzor.
Zapamiętaj, jeśli łaska:
Demokracja jest! U diaska!
„A że „Stańczyk” w pana godzi,
To nam właśnie o to chodzi!
Z waszych skarg wynika jedno.
Że nasz „Stańczyk” trafił w sedno,
Skoro czytelników kadry
Raz po raz doznają zadry —
I uczuły się dotknięte
W swą achillesową piętę,
Czyli znalazł „Stańczyk” sposób,
By podrażnić szereg osób,
I nie dbając o osóbkę
Kłuć każdego lekko w pupkę.
Oto szaniec (skromniej szańczyk),
Paść na którym gotów „Stańczyk”
Satyra „Stańczyka” nie podobała się władzy i choć pismo było rozchwytywane przez czytelników, rządzący nie zamierzali tolerować krytyki swoich poczynań oraz niezależności prasy.
W Dziale Nowych Druków Ciągłych Zakładu Narodowego im. Ossolińskich pod sygnaturą 988.019 znajduje się: R. 1, nr 5 (7 listopada 1944).
Kompletne wydanie czasopisma znajduje się w Bibliotece Cyfrowej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego